Chery
Hills, współcześnie
Nad Chery Hills bardzo wolno wschodziło słońce. Całe
miasto pogrążone było jeszcze we śnie. Delikatny wietrzyk wprawiał w ruch
gałęzie drzew, oraz wiszące na nich liście. Do miasta jakiś czas temu zawitało
lato, które przyniosło ze sobą wysoką temperaturę, dającą się we znaki prawie
każdego dnia. Wakacje dopiero co się zaczęły, ale miasto już zaczynało siać
pustkami. Wszyscy wyjeżdżali, aby jak najlepiej wykorzystać wolny czas.
W jednym z domów, na ulicy Briningthon przy numerze
dziewiątym, pewna młoda dziewczyna spała spokojnie, pogrążona w swoim własnym
świecie. Do pokoju siedemnastoletniej Crystal Lunks zaczęły wdzierać się
pierwsze promienie słoneczne, muskając jej blady policzek. Dziewczyna nie chcąc
się jeszcze budzić, przewróciła się na drugi bok i okryła szczelnie kołdrą,
czekając na sidła morfeusza. Sen jednak nie chciał ponownie nadejść.
Zrezygnowana wygrzebała się spod kołdry i otworzyła oczy, czego od razu
pożałowała. Słońce, które całkowicie zalało jej pokój, oślepiło ją swoim
blaskiem. Zakryła dłońmi twarz, ale postanowiła spróbować jeszcze raz. Bardzo
ostrożnie podniosła powieki, mrugając kilka razy, aby przyzwyczaić oczy do
światła.
Wywlókłszy
się z miękkiego łóżka, podeszła do okna, aby wpuścić trochę świeżego powietrza
do pokoju. Zamknęła oczy i pozwoliła, aby wiatr delikatnie muskał jej skórę.
Zapowiadał się piękny dzień. Dziewczyna związała swoje długie kasztanowe włosy
w koński ogon i podeszła do szafy. Odszukała swoje dresowe szorty i bokserkę,
po czym nucąc wesołą melodię wyszła z pokoju, kierując się do łazienki. Jej
rodziców prawdopodobnie już nie było, do czego była przyzwyczajona. Państwo Lunks
prowadzili własną firmę, pracowali od rana do wieczora, w skutek czego Crystal
rzadko widywała ich w domu. Nie miała im
tego za złe, przecież to oni utrzymywali dom, ją i jej brata – Erica. Idąc
korytarzem odruchowo spojrzała na drzwi do sypialni chłopaka. Jej brat
prawdopodobnie jeszcze spał, ponieważ z jego pokoju dochodziło ciche chrapanie.
Crystal zaśmiała się pod nosem. Eric przesypiał połowę dni, co, według niego,
było najlepszym sposobem na spędzenie wakacji. Dziewczyna weszła do łazienki, zapaliła
światło, wyjęła świeży ręcznik i wskoczyła pod prysznic.
Umyta
i ubrana zajęła się włosami, które po kontakcie z wodą skręciły się w spirale.
Rozczesała je dokładnie, po czym znowu związała w koński ogon. Umyła jeszcze
tylko zęby i była gotowa. Wracając z łazienki wstąpiła na chwilę do swojego
pokoju po telefon, narzuciła koc na niepościelone łóżko i wyszła. Zeszła powoli
po schodach, przeszła przez salon, kierując się tanecznym krokiem do kuchni. Ściany
były pomalowane na brzoskwiniowy kolor, ozdobione obrazami martwej natury.
Znajdowały się tam szafki z drewna orzechowego, czarne granitowe blaty i
lśniące sprzęty ze stali nierdzewnej. Okna były przysłonięte białymi, falistymi
zasłonami. Na środku kuchni stał wielki stół, wykonany z dębu.
Crystal
podeszła do lodówki, wyjęła mleko i postawiła je na blacie. Otworzyła szafkę w
poszukiwaniu miski, przy okazji sięgając po płatki zbożowe. Szybkie i proste
śniadanie. Po przygotowaniu posiłku dziewczyna przeszła do salonu, który był
połączony z kuchnią. W samym centrum znajdowała się beżowa, skórzana sofa z
dużymi poduszkami. Większy obszar w salonie został zagospodarowany meblami,
wykonanymi z ciemnego mahoniu. Na wprost od kanapy znajdował się telewizor, po
prawej komoda z książkami, a po lewej mieścił się pięknie zdobiony kominek.
Niedaleko sofy znajdowała się mała ława. Wszystko wyglądało bardzo prosto i
przytulnie.
Crystal odstawiła na chwilę miskę na ławę, odszukała
pilot i włączyła telewizor. Usiadłszy na sofie zaczęła szukać czegoś interesującego
i wartego obejrzenia, ale nic nie udało jej się znaleźć. Zrezygnowana włączyła
jakiś program muzyczny i sięgnęła po miskę z płatkami. Już miała wziąć do ręki
łyżkę, gdy usłyszała dzwonek rozchodzący się w holu. Dziewczyna z głośnym
westchnięciem odstawiła po raz drugi swoje śniadanie na ławę i postanowiła
sprawdzić, kto dobija się do drzwi. Nie zerkając nawet przez wizjer,
przekręciła zamek i uchyliła drzwi. Na werandzie stał wysoki, osiemnastoletni
chłopak z bujnymi blond lokami i zielonymi oczami, utkwionymi w dziewczynie.
- Witam piękną panią – z łobuzerskim uśmiechem na twarzy
przeczesał palcami swoje włosy. Crystal parsknęła śmiechem. Uwielbiała tego
chłopaka. Logan Smith był jej przyjacielem odkąd sięga pamięcią. Blondyn zawsze
potrafił rozśmieszyć dziewczynę, rzucić jakimś sarkastycznym komentarzem, albo
po prostu pocieszyć, kiedy sytuacja tego wymagała.
- Witam przystojnego pana – opowiedziała Crystal ze
śmiechem, po czym otworzyła szerzej drzwi, aby wpuścić chłopaka do środka.
Logan przechodząc obok niej, nie mógł się powstrzymać i potargał jej włosy, tym
samym psując jej kucyka. Dziewczyna pokazała mu język, zamknęła drzwi i od nowa
związała loki w koński ogon. Zawsze się tak zachowywali. Logan uwielbiał
dokuczać Crystal, za co zawsze od niej obrywał. Dziewczyna była od niego niższa
o jakieś dziesięć centymetrów, co jeszcze bardziej ułatwiało mu zadanie.
Chłopak skierował się do salonu, usiadł na sofie, wyciągnął nogi i umiejscowił
je na ławie. Już miał sięgnąć po niezaczęte śniadanie Crystal, ale ona był
szybsza i zgarnęła mu je sprzed nosa.
- Ej! Miałem zamiar to zjeść! – powiedział do niej z
wyrzutem.
- Wyobraź sobie, że ja też, zanim ktoś
denerwujący zadzwonił do drzwi – dziewczyna opowiedziała niewinnym głosem i zrobiła
słodkie oczka. Logan tylko zaśmiał się i pokręcił głową z politowaniem. Crystal
zajęła miejsce obok niego, zrzuciła nogi chłopaka z ławy i w końcu zaczęła jeść
swoje śniadanie. Kątem oka zauważyła, że blondyn chciał już coś powiedzieć,
jednak ona szybko zaczęła mówić:
- Mam zamiar dokończyć w spokoju śniadanie, bez słuchania
twoich uwag i sarkastycznych zaczepek. Więc gdybyś mógł zamilknąć na kilka
minut byłabym ogromnie wdzięczna.
Logan w odpowiedzi zaśmiał się i podniósł ręce do góry w
geście obrony.
- Nie zaczyna się zdania od „więc” – rzucił, po czym
uśmiechnął się cwaniacko. Crystal już miała go zgromić spojrzeniem, więc
postanowił kontynuować. – Muszę ci coś powiedzieć, dlatego nie mogę spełnić
twojej prośby.
Dziewczyna tylko westchnęła i postanowiła, że dziś
odpuści sobie śniadanie. Odwróciła się twarzą do niego i dała mu znak, że
słucha.
- A więc ..
- Nie zaczyna się zdania od „a więc” - przerwała mu szybko Crystal,
powtarzając jego wcześniejsze słowa. Logan tylko pokręcił głową z politowaniem
i nie zwracając na nią uwagi postanowił kontynuować.
- A więc – powtórzył dobitnie – zabieram cię na małą
wycieczkę z niespodzianką.
Crystal spojrzała na niego dziwnie, nie do końca
rozumiejąc o co mu chodzi. Jaka wycieczka? Jaka niespodzianka? Dziewczyna nie
była co do tego przekonana, wiedziała jak to się najprawdopodobniej skończy.
Każdy pomysł Logana był głupi, nieprzemyślany albo po prostu bardzo zły. Blondyn domyślając się, o czym myśli dziewczyna, wybuchnął śmiechem.
- Aż tak bardzo mi nie ufasz?
Crystal spojrzała na niego takim wzrokiem, jakby właśnie
odkrył największą prawdę świata. Nie wytrzymała jednak długo i parsknęła
śmiechem, za co oberwała poduszką od Logana.
- Mnie nie oszukasz, Lunks – zaśmiał się i zaczął
łaskotać dziewczynę, która już po chwili przestała się wyrywać i poddała
torturom. Między innymi tych dwoje tak spędzało czas, kiedy się spotykali.
Zapominali, że są już prawie dorośli i dawali upust dzieciom, które skrywały się
w ich duszach. Za to między innymi Crystal uwielbiała chłopaka. Przy nim zawsze
czuła się swobodnie.
Dziewczyna krzycząc znów zaczęła się wyrywać, a jej oczy
lśniły od łez, wywołanych przez śmiech. Logan postanowił zlitować się nad swoją
przyjaciółką i puścił ją.
- Tak jak mówiłem – mnie nie oszukasz.
Crystal
spojrzała na niego z politowaniem.
- Oczywiście mój kochany Loganku – to mówiąc poklepała go
po głowie, targając przy okazji jego blond loki. Chłopak nienawidził, jak
mówiło się do niego zdrobniale, dlatego posłał dziewczynie mordercze
spojrzenie. Crystal tylko zachichotała i postanowiła zadać pytanie, które
zaczęło ją dręczyć.
-
Powiedz mi lepiej, co to za wycieczka, którą wymyśliłeś.
Logan przypominając sobie, o czym rozmawiali, machnął
tylko ręką i zlustrował Crystal. Nie sądził, aby w takim stroju mogła pojechać
tam, gdzie chce ją zabrać. Dziewczyna widząc jego reakcję uniosła jedną brew do
góry.
- Nie mogę ci powiedzieć, gdzie jedziemy, ale w takim
stroju się z tobą nie pokażę – teraz to on oberwał poduszką po głowie. – Idź
się przebrać, a ja pójdę obudzić mojego sympatycznego przyjaciela, bo pewnie
jeszcze śpi. Twój braciszek jedzie z nami.
Crystal posłała mu pełne zdziwienia spojrzenie, ale nic
nie mówiąc wstała z kanapy i skierowała się w kierunku schodów. Jej pokój
znajdował się po prawej stronie, na samym końcu piętra. Był nieduży, w
kształcie prostokąta. Ściany zostały pomalowane na kolor fioletowy. W rogu
pokoju stało łóżko z baldachimem, obok szafka nocna. Przy jednej ze ścian stała
wielka szafa na ubrania, z dużym, złoconym lustrem. W rogu pokoju, naprzeciwko
łóżka znajdowała się mała toaletka, a obok niej biurko.
Dziewczyna podeszła do szafy, w poszukiwaniu odpowiednich
ubrań i nagle usłyszała krzyk z drugiego końca korytarza, a zaraz po nim stek
przekleństw. Od razu rozpoznała głos swojego brata i wybuchnęła śmiechem. Niewiele osób potrafiło zerwać
Erica z łóżka w takim czasie, ale Loganowi zawsze się to udawało. Jej brat i
blondyn przyjaźnią się odkąd byli mali, na skutek czego Crystal często padała
ofiarą ich żartów i wygłupów. Dziewczyna przeszukując zawartość swojej szafy,
natknęła się na krótką, kremową sukienkę, z wcięciem w tali i odkrytymi
plecami. W sam raz na upalne dni, pomyślała. Sięgnęła po sukienkę, wyszła z
pokoju i skierowała się do łazienki.
Po przebraniu spięła swoje włosy w koka, spojrzała w
lustro i postanowiła nałożyć delikatny makijaż. Dziewczyna podkręciła
delikatnie rzęsy tuszem, przez co jej złote oczy wydawały się jeszcze większe i
pomalowała usta bezbarwnym błyszczykiem. Wyszła z łazienki i skierowała się na
dół. Schodząc po schodach usłyszała rozmowę Logana i Erica, którzy prawdopodobnie
czekali na nią w salonie. Pół szeptem prowadzili jakąś zażyłą dyskusję.
- Nie uważasz, że to trochę za wcześnie? – rozpoznała
głos swojego brata, ale według niej brzmiał inaczej niż zwykle. Był poważny i
stanowczy, nie żartobliwy i lekki, jak zawsze. Nie zastanawiając się nad jego
słowami, postanowiła zejść jak najciszej umiała, aby trochę podsłuchać rozmowę
chłopców.
- Byłoby za wcześnie rok temu, kiedy ty i reszta
chcieliście to zrobić. Ona zaraz skończy siedemnaście lat, a wiesz co to
oznacza – tym razem odezwał się Logan, u którego również dziewczyna nie
słyszała sarkastycznej nutki. Z tego co wywnioskowała rozmawiali o jakiejś
dziewczynie, ale nie mogła zrozumieć, o co tak naprawdę im chodziło. Lekko
zirytowana tym faktem przyspieszyła kroku i już po chwili znalazła się w
salonie. Gdy ją zobaczyli od razu przerwali swoją rozmowę, rzucili sobie
ukradkowe spojrzenie, po czym jak gdyby nigdy nic zaczęli się uśmiechać.
Wyglądali jak bracia, z tą różnicą, że Eric miał kruczoczarne włosy i
niebieskie oczy. Crystal westchnęła cicho. Pierwszy odezwał się Logan.
- Pewnie się już bardzo niecierpliwisz, Lunks – znów sarkastyczny
dupek, pomyślała dziewczyna. Spiorunowała go wzrokiem, ale jej wesoły humor wrócił,
więc zaśmiała się pod nosem.
- Uwierz mi, Smith, że niczego nie mogę się tak doczekać,
jak spędzenia czasu z tobą i moim kochanym bratem – odpowiedziała i uśmiechnęła
się cwaniacko. Blondyn wybuchnął śmiechem, a zaraz do niego dołączył Eric. W
rezultacie cała trójka, śmiejąc się w najlepsze ruszyła do wyjścia. Dziewczyna
szybko włożyła na nogi sandały, chwyciła torbę, po czym wyszła z domu, nie
czekając na Logana i Erica.
***
Po piętnastu minutach dojechali na miejsce. Zaparkowali przed ich ulubioną, małą kawiarenką na końcu
miasta. Niewielki, stary budynek był niższy od wszystkich innych stojących w
tej uliczce. Zbudowany został z brązowej cegły, dach pokryto czerwoną dachówką,
niewielkie okna z okiennicami wykonano z drewna, a drzwi ozdobiono złotymi
elementami. Gdyby ktoś nowy tędy przechodził, pomyślałby, że to dom, a nie
kawiarnia. Nad drzwiami wisiał lekko przekrzywiony drewniany szyld, ze złotym
napisem „ U Sperksów”. Przed kawiarnią wystawiono kilka drewnianych stołów z parasolami. Przy każdym z nich stało kilka krzeseł. Niewielu miejscowych zdawało sobie sprawę, że taki budynek
istnieje w Chery Hills, dlatego było w nim zawsze spokojnie i cicho.
- To ma być wycieczka z niespodzianką? – ciszę panującą w
samochodzie przerwała Crystal. W odpowiedzi usłyszała śmiech Logana i
prychnięcie Erica. Spiorunowała ich wzrokiem.
- Moja droga, zaraz dostaniesz swoją niespodziankę –
blondyn chciał jeszcze przez chwilę podroczyć się z dziewczyną, jednak ta nie
czekając na jego dalszą wypowiedź, wysiadła z samochodu, po czym trzasnęła
drzwiami. Logan pokręcił tylko głową z dezaprobatą. Eric spojrzał na niego z
lekkim zdenerwowaniem.
- Dalej uważasz, że to dobry pomysł?
Logan wyciągnął kluczyki ze stacyjki i nic nie mówiąc
wysiadł z samochodu. Eric westchnął cicho, ale postanowił pójść w ślady
przyjaciela. Crystal stała przed drzwiami kawiarni, czekając na nich. Nie miała
pojęcia, co to za niespodzianka, ani czy jej się spodoba, ale wiedziała jedno –
zabije Logana, jeżeli ciągnął ją tu na darmo. Chłopcy widząc jej minę zaśmiali
się cicho, ale szybko do niej podeszli.
- Nie martw się księżniczko. Sabie już na nas czeka, więc
nie będziesz się czuła tak samotnie – powiedział z rozbawieniem Logan, zanim
cała trójka przekroczyła próg kawiarni.
Ich oczom ukazał się tak dobrze znany wystrój
pomieszczenia. Ściany pomalowano na głęboki brąz i ozdobiono czarno-białymi
obrazami ulic najsłynniejszych miast. Po prawej stronie ustawiono beżowe kanapy
z okrągłymi stolikami, a po lewej umieszczono duży bar. Po pomieszczeniu
roznosił się dźwięk skrzypiec, dochodzący ze starego magnetofonu, umieszczonego
przy wejściach do łazienek. Wszystko wyglądało bardzo przytulnie, a zapach kawy
czuć było od wejścia.
Na jednej z kanap siedziała Sabie, popijając cappuccino.
Dziewczyna przyjaźniła się z Crystal od ponad czterech lat. Była kompletnym
przeciwieństwem złotookiej. Proste rude włosy opadały swobodnie na ramiona
dziewczyny, jej szare oczy wyróżniały się na bladej twarzy, a delikatne piegi
na nosie dodawały uroku. Crystal musiała przyznać, że Sabie miała nietypową
urodę, przez co wyglądała o wiele ciekawiej.
Ruda
uśmiechnęła się do niej. Crystal już miała
go odwzajemnić, gdy coś innego przykuło jej uwagę. Na kanapie obok Sabie
zauważyła dwójkę dobrze zbudowanych chłopców, a może już mężczyzn. Chyba
poczuli jej spojrzenie na sobie, bo momentalnie odwrócili się, aby na nią
zerknąć. Niepewnym krokiem, popychana przez swoich towarzyszy, podeszła do
kanapy, na której siedziała Sabie z tajemniczymi gośćmi. Cała trójka wstała,
dzięki czemu Crystal mogła lepiej przyjrzeć się nieznajomym.
Chłopak
stojący obok Sabie był wysoki i umięśniony. Jego kruczoczarne włosy, takie
same jak u Erica, opadały lekko na czoło. Oczy, które utkwił w dziewczynie, były
szare, podobnie jak u Sabie. Przeniosłam wzrok na jego towarzysza. Był inny.
Miał delikatniejszą urodę; jego brązowe włosy gdzieniegdzie kręciły się,
tworząc koronę na około twarzy chłopaka. Czekoladowe oczy, lustrujące Crystal z
ciekawością, wydawały się zlewać ze źrenicami. Gdyby nie ostrzejsze rysy twarzy
można by go pomylić z młodym nastolatkiem.
Niezręczną
ciszę, która zapanowała od wejścia do kawiarni, przerwał Logan.
-
Crystal, pozwól, że przedstawię ci prawie tak fajnych chłopaków – tu mrugnął do
gości, na co oni odpowiedzieli śmiechem – jak ja i Eric. Miałem ci ich
przedstawić trochę później, ale nie mogłem się doczekać waszego spotkania. Oto
niespodzianka.
Dziewczyna
spojrzała na swojego przyjaciela z głupią miną. Takiego obrotu sprawy się nie spodziewała.
Przez chwilę myślała, że chłopak się wygłupia, ale widząc jego pewne spojrzenie
zrozumiała, że tym razem mówi prawdę. Nie wiedząc jak się zachować odwróciła
się w stronę dwóch nieznajomych. Już miała się przywitać, jednak szarooki ją
wyprzedził. Ujął jej dłoń i złożył na niej delikatny pocałunek. Dziewczyna
delikatnie zarumieniła się. Nie była przyzwyczajona do takiego powitania.
-
Ben Chandler, miło mi cię w końcu poznać, Crystal.
Zdziwiona
dziewczyna tylko uśmiechnęła się delikatnie. Zdążyła tylko pomyśleć, że chłopak
wydaje jej się naprawdę miły, bo jego miejsce zajął drugi nieznajomy.
-
Christopher Syke, nie mogliśmy się doczekać, żeby cię poznać – powiedział, po
czym ujął dłoń Crystal i złożył na niej pocałunek, tak jak jego towarzysz. Dziewczyna
poczuła delikatne iskierki w palcach, kiedy ich dłonie się zetknęły.
Uśmiechnęła się delikatnie, rumieniąc się przy tym.
-
Mi też miło poznać - powiedziała, po czym wszyscy uśmiechnięci usiedli na
kanapę, zaczynając rozmowę, w której Crystal wyłączyła się i skupiła na
własnych myślach.
~
Z lekkim poślizgiem, ale jestem :) Rozdział jest .... w sumie sama nie wiem. Chciałam go dodać dzisiaj (tak naprawdę jest już piątek) i wywiązać się z danego słowa. To chyba pierwszy raz, kiedy dodałam rozdział na czas. Wiem jedno - w wordzie wydawał się on dłuższy. Nie sprawdzałam błędów, na pewno jest ich mnóstwo, zajmę się nimi jutro. To pierwsze opowiadanie, które piszę w trzeciej osobie, dlatego proszę o wyrozumiałość. Liczę na wasze komentarze - opinie, krytykę, poprawienie mnie. Dopiero zaczynam i chciałabym, żeby chociaż kilka osób zauważyło mojego bloga. Drogi czytelniku! Jeżeli dotrwałeś to tego momentu, proszę, zostaw po sobie ślad w komentarzu. To bardzo motywuje do dalszego pisania :)
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Życzę Wam spokojnej nocy i do następnego rozdziału (jeszcze nie wiem, kiedy się pojawi).
Ann ♥
Gratulacje! Zostałaś nominowana do nagrody Liebster Award. Szczegóły znajdziesz tutaj: http://mroczna-wojowniczka.blogspot.com/p/liebster-award.html
OdpowiedzUsuńAle fajnie :)
UsuńJestem bardzo ciekawa dalszej historii dziewczyny więc czekam na nast. c: